Bywają takie dni, kiedy patrzysz na lekarza słyszysz co mówi i nie dociera do ciebie, widzisz na jej ślicznej młodej twarzy piękny uśmiech i dalej nie dowierzasz. Czy ona to mówi do mnie? Tak!
"Jest pani zdrowa Pani Małgosiu, nie trzeba podawać kolejnej chemii. Brawo! Oby tak dalej, super!"
Łzy radości napełniają moje oczy. Serce bije coraz mocniej... TAK, udało się! Cały rok leczenia, operacje, brachyterapia, radioterapia, chemioterapia. Diety, suplementy, spacery i dużo odpoczynku. Ogrom czasu do przemyśleń, do wprowadzenia stopniowych zmian zarówno w żywieniu jak i sposobie Życia.
Dowiedziałam się o sobie bardzo dużo. Szukałam powodu dlaczego... czy trafiłam? tego nie wiem.
Nagle ważne stały się dla mnie drobnostki. Nie cały świat ze swoją polityką, sytuacjami wojennymi, konfliktami czy to na poziomie krajowym, czy gminnym. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego ludzie marnują tyle czasu na takie rzeczy, na kłótnie, kłamstwa ciągłe wytykanie sobie starych spraw. A już to, co ktoś o mnie myśli i jakie ma na mój temat zdanie, czy dobre, czy złe - jest bez znaczenia. Stałam się na to wszystko zupełnie obojętna.
Tak bardzo ważne jest dla mnie dzisiaj to, że wstałam o własnych siłach, że widzę Słońce czuję wiar, że mam obok siebie ludzi których kocham, rodzinę, rodzeństwo, przyjaciół, sąsiedztwo. Mój mały świat z ogrodem, kotem, kwiatami, lasem, jeziorem. Mój Raj na Ziemi. Tak ważne jest przytulenie dziecka, uśmiech, radość. Wyłączyłam pęd życia w którym gnałam jak maszyna, wrzuciłam luz. Maszyna została wyeksploatowana. Czas zwolnić. Lubię ten luz kiedy nic mnie nie goni. Robię sobie wszystko wtedy kiedy chcę, na ile mam siły i chęci. Dostosowuję się do danych sytuacji, które są wymagane jak terminy badań czy np. zebrania w szkole dziewczyn. Zmieniłam swój sposób żywienia i wprowadziłam więcej ruchu na świeżym powietrzu. No i przede wszystkim przyjemności - nie odmawiam lecz zaspokajam.
Już nic nie muszę. Wykorzystam czas na Ziemi maksymalnie do możliwości. Jestem szczęśliwa i wdzięczna, że Życie trwa.