Słowa

To elementarna część mowy, z ich pomocą komunikujemy się między sobą w sposób werbalny i niewerbalny. 

Kiedy wyrażamy je pod wpływem emocji to przybierają one ton, barwę np. Szeptu, krzyku, wzruszenia, smutku, radości, gniewu, miłości. 

Poprzez łączenie wyrazów mamy zdania, które coś mówią, tłumaczą, wyrażają czyli mają znaczenie i mają na nas bezpośredni wpływ w zależności od tego jaką przybiorą formę, barwę np.: pozytywną lub negatywną. Właśnie tutaj chciałam zwrócić uwagę na pozytywne ich znaczenie. 


Fot. i rys. Małgorzata Kuchnia

Już od wczesnego dzieciństwa poprzez rodziców i społeczeństwo nabyłam podobnych nawyków słownych. Wiejską gwarę opanowałam do perfekcji plus do tego "epitety". Liceum, studia zdecydowanie zmieniły mój sposób wymowy, zachowania i kultury. Kiedy sama stałam się matką pod wpływem emocji, bezradności, zmęczenia, nerwów odżyły "epitety". Ocknęłam się kiedy córeczka zaczęła mówić moimi słowami. Ograniczyłam je wówczas, zrozumiałam, że będzie taka jak ja, jeśli tego nie zmienię. Jeśli siebie nie zmienię! 

Nauczyłam się dodawać pozytywnych wartości pomimo trudnych sytuacji np. :

- jeśli córka się rozchorowała - "wyzdrowiejesz zobaczysz"

- jeśli źle napisała sprawdzian - "to nic usiądź spokojnie ucz się, poprawisz"

- jeśli nie zdała egzaminu do szkoły - "trudno trzeba to przeżyć, znaleźć inną"

- jeśli przegrała mecz - "to nic, przeciwnik był lepszy co nie znaczy, że następnym razem nie wygrasz, wszystko jest możliwe"

- jeśli sama się rozchoruję - podejmę leczenie, zmienię dietę, ograniczę złe nawyki

- jeśli mam awarię samochodu - żyłam bez niego, mam busy, poradzę sobie

- jeśli stracę pracę - "znajdę inną dużo lepszą"

- kiedy zmarli mi rodzice - "mam swoje życie i chcę je pięknie przeżyć"

Pomimo wielu różnych przeciwieństw losu z jakimi się sama zmagam i moi najbliżsi pozytywne nastawienie i słowa, które wówczas kieruję mają wartość budującą, dodającą nadziei i wiary w to, że wszystko się ułoży. Dodaję siły drugiemu, skrzydeł by mógł się rozwijać i wiedzieć, że z każdej złej sytuacji można się podnieść, że można zacząć od nowa. Wyciągnąć wnioski i do dzieła! 

Kiedy słowa, wypowiedzi, które kierowałam do innych były destrukcyjne np.:

- gamoniu nic z ciebie nie będzie

- leniu śmierdzący nic w życiu nie osiągniesz

- nic się nie zmieniasz, nic nie potrafisz, ciężko się na ciebie patrzy, nie jesteś wart złamanego grosza, popatrz na siebie jak ty wyglądasz.... 

.... Pi, pi, pi.... Można by wymieniać i tworzyć wiele takich i jeszcze gorszych one jakoś zadziwiająco łatwo wchodzą do głowy, dosłownie bez żadnego namysłu. 

Ile takich było już w Twoim życiu? W moim trochę było - niestety! Gdybym wówczas wiedziała to co wiem teraz... 

Gdybym wiedziała, że każde słowo, które wypowiadam zapisuje się w mojej duszy, że z każdego słowa w momencie śmierci ciała zostanę rozliczona... Z pewnością zastanowiła bym się nad potokiem swoich bezmyślnych "epitetów", narzekań, obelg, kłamstw. Cóż... ważne, że trafiłam na odpowiednich ludzi i wiedzę, że zrozumiałam. 

Z każdym złym słowem ranisz drugiego, niszczysz go psychicznie. Niejednokrotnie takie obciążenie ma wpływ na stan zdrowia ciała fizycznego zarówno "adresata" jak i "nadawcy".

Dzisiaj walczę o lepszą wersję siebie. Wiem, że Boga Ojca nie skłamię, nic nie ukryję. Nie chowa się w budynku kościoła i mnie nie zobaczy ;) Jest wszędzie obecny. W tym drugim człowieku również. Dlatego Jezus wiedział co mówi w przykazaniu miłości "Szanuj bliźniego jak siebie samego". Ważny jesteś Ty tak samo jak Twój bliźni! 

Walcz o siebie przyjacielu :* warto!