Śmierć - temat tabu

Czy naprawdę kostucha musi być brzydka? A gdyby tak wyobrazić ją sobie jako piękną kobietę albo przystojnego mężczyznę... To może przejście na drugą stronę będzie przyjemniejsze ;) pół żartem, pół serio ;) 

"Kto zbawia Świat nie zbawia Siebie. 
Ci zbawią Świat, co zbawią Siebie". 

Przedstawiana przez wielu pisarzy, malarzy czy religie jako chodzący szkieletor z kosą, który tylko czeka na naszą duszę napawa strachem i lękiem. Taki wizerunek na stałe uplasował się w naszej kulturze. O śmierci mówi się rzadko, jeśli  w ogóle porusza się ten temat bo nie wypada, bo lepiej nie wywoływać wilka z lasu... Nieznane budzi lęk przed tym, co po drugiej stronie. Boimy się śmierci bo mamy w głowie cierpienie za grzechy. Analizujemy swoje sumienie pod kątem religijnym i kulturowym. Unikamy tematu jak gdyby miał nas nie dotknąć, ludzie umierają ale mnie to nie dotyczy. Z jednej strony ten strach jest uzasadniony bo zbyt wielu mogłoby targnąć się na własne życie. Chociaż takie osoby właśnie tą barierę złamały. A z drugiej, zamiast celebrować Życie skupiamy się na grzechach, smutku, cierpieniu do tego najcześciej nie swoim własnym. 

Kiedy wychodzisz z domu, do sklepu po bułki lub do pracy twój umysł jest zajęty wieloma sprawami, planowaniem - wykonaniem. Nie zastanawiasz się czy za chwilkę nie otworzysz drzwi innego świata, lecz co dzisiaj masz zrobić w ciągu dnia. Tymczasem... Tak... umieram, z każdą sekundą mój czas się kurczy... Twój też, no sorry ale tak właśnie się dzieje. 

Tak myślę, że gdyby kierować się bardziej dobrem jak złem, takimi wartościami pozytywnymi, może gdyby chociaż trochę sympatii do drugiego z siebie wykrzesać i szacunku hmm?... BYĆ CZŁOWIEKIEM... Nie krzywdzić słowem i czynem, nie gotować tych myśli w głowie gdzie para, aż uszami piszczy wówczas ten lęk przed nieznanym byłby... może... mniejszy. Sama jeśli robię coś to chcę, by było to w zgodze ze mną, bym nie miała wewnętrznych wyrzutów. Jak słyszę, że będę się w piekle smażyć to odpowiadam, że to moje piekło i nic nikomu do tego. Proszę pilnować swojego żeby nie było większe jak moje! Przemyślenia napływają same , widzę jak wiele jest cierpienia, by wyprowadzić organizm do względnego zdrowia i jak często się to nie udaje. 

Pytam sama siebie czy jestem gotowa, czy się boję ale spokojna jestem bo wiem, że ten moment kiedyś nadejdzie. Nie odczuwam srachu, wiem, że przed tym nie ma odwrotu. To ostatni etap życia ciała i z uśmiechem na twarzy podam jej rękę. Spełniona.

Przyszłam tu skądś... Dostałam ciało... Doświadczam Życia...  Któregoś dnia spakuję tobołek duszebnych doświadczeń, podziękuję ciału i... wrócę. Ps. Ty też...